piątek, 13 grudnia 2013

Epilog.

ZAPRASZAM NA CONFIAR I GŁOSOWANIE :)


~ 5 lat później ~ 

 W pewien lipcowy poniedziałek w Mundo Deportivo pojawił się ten artykuł :

Wczorajszy dzień w Barcelonie był dniem szczególnym dla niektórych osób. Po pięciu latach związku powiedzieli sobie w końcu sakramentalne "tak". Mowa tu oczywiście o barcelońskiej "11" i siostrze byłego pomocnika tego samego klubu. Od początku tworzyli idealną parę, warto jednak przypomnieć, jak to wszystko się zaczęło. Nie zawsze droga ich związku była usłana różami. Można powiedzieć, że trafili do Katalonii prawie w  tym samym momencie. On jako nowy zawodnik, ona dostała szansę od losu na nowe życie. Neymar powiedział kiedyś w jednym z wywiadów : " To była miłość od pierwszego wejrzenia. Pokazała mi, czego w tamtym czasie brakowało mi w życiu i sprawiła, że przestałem odczuwać pustkę". Jednak od pierwszego spotkania do pierwszego pocałunku musiało minąć wiele czasu, a raczej jeden związek Leny. Dziewczyna związała się z innym piłkarzem  FCB - Cristianem Tello. Warto przypomnieć zachwyt wszystkich : " To cudowna para, idealnie do siebie pasują. Popatrzcie, jak pięknie wyszli na tym zdjęciu". Wszystko wyglądało z zewnątrz na sielankę, jednakże to, co działo się tak naprawdę, zadziwiło każdego, kto śledził losy tej pary. Wieść o rozstaniu, a także o fakcie, że Tello uderzył swoją dziewczynę, obiegła miasto w zastraszająco szybkim tempie. Dopiero wtedy na jaw wyszły prawdziwe uczucia. Nic nie stało już na przeszkodzie, by Neymar zawalczył o ukochaną. Długo ukrywali swój związek, nie chcieli, by coś zniszczyło ich szczęście. Czyżby obawiali się, że wydarzy się podobna sytuacja, jak wtedy z Tello ? Lena Hernandez powiedziała w jednym z wywiadów : " Nie lubię wracać do tamtego czasu. Związek z Cristianem wiele mnie nauczył. Nie można ukrywać swoich prawdziwych uczuć. Próbowałam odepchnąć od siebie to, co czułam i poprzez jedno wielkie nieporozumienie mogłam stracić miłość mojego życia. Jestem szczęśliwa, że wszystko się wyjaśniło, jednakże okoliczności, w jakich to się stało, odcisnęły swoje piętno nie tylko na mnie. Z drugiej strony dzięki temu wiem, że to co łączy mnie z Neymarem jest prawdziwe i trwałe. Potrzebowaliśmy czasu w samotności, by sobie wszystko poukładać, ale teraz mogę już oficjalnie powiedzieć, że tak, jesteśmy razem". Lena zyskała nie tylko miłość piłkarza, ale też miłość jego syna. Bardzo często można zobaczyć ją spacerującą po Barcelonie z chłopcem. Xavi Hernandez zapytany kiedyś o Daviego Luccę w życiu siostry powiedział : " Lena traktuje go jak syna, jest dla niej takim samym szczęściem, jak jego ojciec. Moja siostra nie wyobraża sobie już swojego życia bez tych dwóch mężczyzn w nim ". Lena, Davi i Neymar sprawiali wrażenie idealnej rodziny i wczorajszego dnia w końcu się nią stali. W jednym z barcelońskich kościołów Lena i Neymar powiedzieli sobie sakramentalne "tak" na oczach rodziny oraz przyjaciół. Siostra Xaviego Hernandeza opuściła świątynie już jako pani da Silva. Na schodach kościoła para złożyła na swoich ustach czuły pocałunek oraz pozowała do zdjęć. Uwagę wszystkich zgromadzonych zwrócił na siebie lekko zaokrąglony brzuszek panny młodej. Czyżby Lena da Silva w wieku 23 lat miała zostać mamą, a Neymar (26) ponownie tatą ? Pożyjemy, zobaczymy. Jak na razie życzymy młodej parze szczęścia na nowej drodze życia.


koniec


~~~~~

No i zakończyłam swojego trzeciego bloga w piątek 13 :) Wcale ten dzień nie jest pechowy.
Udało mi się cudem dorwać do laptopa mojego taty, więc wstawiam epilog, bo wiem, że niektóre osoby nie mogły się doczekać ( hej Ala :* ). Co do rozdziałów na innych blogach, nie obiecuję, nie wiem kiedy mi naprawią laptopa, jednak pewne jest to, że 19 grudnia pojawi się post na Confiar en mi :) Serdecznie zapraszam :)
Dziękuję bardzo wszystkim, którzy czytali tego bloga i spędzili z nim i ze mną trzy miesiące. Nie byłam przekonana do tej historii, ale wydaje mi się, że efekt końcowy nie był aż taki zły.
Serdecznie zapraszam na moje kolejne blogi :)
Domczi Guru i Mentor
PS. Byłoby mi naprawdę bardzo miło, gdybym nie znajdywała w innych blogach scen/historii/fragmentów prawie identycznych do tego, co sama napisałam. To serio nie jest miłe.


niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 10 i ostatni- To się leczy ?


ZAPRASZAM NA BLOG O ALEXISIE



*XAVI*

Spędziłem noc w szpitali, nie mogłem zostawić Leny samej. Tak bardzo się o nią bałem. Kiedy przyjechaliśmy, lekarze od razu ją zabrali i od tego czasu nie widziałem mojej siostry. Jedyne, co mi pozostawało, to siedzenie na korytarzu. Nuria została w domu. W jej stanie nie mogła się przemęczać. Ponadto i tak nie pozwoliłbym jej tu przyjechać. Nie dość, że bałbym się o Lenę, to jeszcze o Nurię i  moje dziecko, że złapią tu jakąś chorobę.
To siedzenie bez żadnych informacji powoli doprowadzało mnie do szału. Dochodziła piąta rano, czyli byłem już tutaj od około siedmiu godzin. I nikt nie pokwapił się, by ze mną porozmawiać. Wstałem i podszedłem do przechodzącej pielęgniarki.
- Przepraszam, chciałbym się dowiedzieć, co z moją siostrą. Nazywa się Lena Hernandez, przywieziono ją w nocy.
- Nie mogę udzielić panu żadnych informacji.
Zagotowało się we mnie. Kobieta chyba to zauważyła, bo od razu dodała :
- Ale proszę tutaj usiąść i poczekać, zawołam doktora. On odpowie na wszystkie pańskie pytania.
Ponownie usiadłem na krześle i spojrzałem na plakaty na ścianach. Ich treść znałem już na pamięć. Schowałem głowę w dłoniach. Nie wiedziałem, co robić. Tak bardzo bałem się o Lenę. Nie tylko z powodu jej choroby, ale też dlatego, że cały czas miałem przed oczami to, co zrobił jej Tello. On był niebezpieczny i nie mogłem sobie wybaczyć, że nie wiedziałem tego wcześniej. Bardzo dobrze ukrył przed nami swoją prawdziwą naturę. Musiałem jakoś ochronić Lenę przed nim. Nie wiedziałem jeszcze jak, ale postanowiłem, że pójdę na policję jak tylko ona poczuje się lepiej.  Nie obchodził mnie medialny szum, jaki pewnie wywoła ta sprawa. Liczyło się tylko jej bezpieczeństwo. Zbyt wiele krzywd spotkało ją w życiu, nie mogłem pozwolić, by stały się kolejne.
- Panie Hernandez, jestem Jose Lopez i zajmuję się pańską siostrą - ktoś usiadł obok mnie.
- I co z nią ? - spojrzałem na lekarza.
- Jakąś godzinę temu w końcu zdiagnozowaliśmy jej przypadek. Teraz jej stan jest stabilny.
- Godzinę temu ?! To co robiliście przez pozostałe pięć ?!
- Proszę się uspokoić. Pańska siostra trafiła do nas z gorączką. Musieliśmy wykonać wszystkie potrzebne badania. W międzyczasie pojawiły się objawy choroby.
- Objawy ?! Jakie objawy ? - spojrzałem na niego przerażony.
- Gorączka była tylko początkiem. Doszły do tego wymioty, silny ból brzucha i lędźwi. Wtedy diagnoza była już tylko kwestią wykonania odpowiednich badań i odebrania wyników. Pańska siostra ma ostre odmiedniczkowe zapalenie nerek.
- To się leczy ? - jęknąłem.
- Oczywiście, że tak. Proszę się nie bać. Podaliśmy jej antybiotyki o szerokim spektrum działania przeciwbakteryjnego i zatrzymamy ją u nas przez tydzień. Później wszystko już będzie dobrze. Naprawdę, proszę się nie martwić, Lena jest pod najlepszą opieką. Może już pan do niej wejść - uśmiechnął się.
- Dziękuję - ruszyłem do drzwi.
- Tylko proszę dać jej odpocząć, naprawdę wiele przeszła. A co do ...
Lekarz nie musiał kończyć, wiedziałem, co ma na myśli.
- Zajmę się tym.
Lena wyglądała na taką drobną i kruchą, kiedy leżała tak na tym szpitalnym łóżku otoczona tymi wszystkimi aparaturami. Na jej twarzy malował się ból, więc leki pewnie jeszcze nie zadziałały. Odgarnąłem jej włosy z twarzy i chwyciłem za rękę. Nie mogłem oderwać wzroku od jej siniaka. Moja biedna mała siostrzyczka. Raz nawaliłem, więcej nie pozwolę jej zranić.

*NEYMAR*

Po raz pierwszy w życiu nie chciałem iść na trening. Po tym, co wydarzyło się wczoraj w szatni, nie miałem ochoty na oglądanie zakochanej Leny i Tello. Nie jestem masochistą, serio. Nie będę ukrywał, że mnie to nie rusza - kocham ją, ale nie zamierzałem walczyć. Była szczęśliwa i nie chciałem jej tego rujnować.
Otworzyłem drzwi od szatni i usiadłem na swoim miejscu. Przebierałem się w milczeniu. Uniosłem głowę i spojrzałem na Tello. Słyszałem o wczorajszej bójce, więc nie zdziwił mnie widok jego pobitej twarzy. Ale zaskoczyło mnie jego zachowanie - co chwilę patrzył się na wyświetlacz telefonu. Czyżby pokłócił się z Leną ? Od razu zganiłem się za tę myśl. Nie powinienem był, przecież chciałem, by była szczęśliwa. 
Powoli szatnia zaczęła pustoszeć. Wyszedłem tuż za Tello, który nadal ściskał w ręku telefon. Nie chciałem się do niego zbliżać, ale to było silniejsze ode mnie. Liczyłem, że może dowiem się od niego, co u Leny. Po raz pierwszy od dawna nie było jej na treningu. Stanęliśmy wszyscy wokół trenera.
- Ej Carles, gdzie Xavi ? - usłyszałem głos Iniesty.
Dopiero wtedy dotarło do mnie, że Xaviego, tak jak Leny, nie ma dzisiaj wśród nas. Carles wskazał głową Tello.
- Chodź kawałek dalej, nie chcę, by on słyszał.
Andres spojrzał na niego zdziwiony, ale przesunął się w prawo. Podążyłem za nimi, byłem ciekawy, co się dzieje.
- Xavi siedzi z Leną w szpitalu.
- Co ?!
- Ciszej ! - skarcił go - W nocy zabrała ją karetka.
Lena w szpitalu ? Zamarłem z przerażenia. W moim sercu coś pękło. Musiałem przy niej być. Nie obchodziło mnie, że nie miałem do tego prawa. Bałem się o nią i musiałem sprawdzić, jak się czuje.
- Który szpital ? - stanąłem przed Puyolem.
- Co ? - spojrzał na mnie zaskoczony - To nie twój interes.
- Carles, proszę. Który szpital ?
Coś sprawiło, że Puyol złagodniał.
- Świętego Pawła.
- Dzięki - wyszeptałem i nie zważając na krzyki trenera pobiegłem do szatni.
Przebrałem się i wsiadłem do samochodu. Musiałem być przy Lenie, nawet jeśli ona niczego do mnie nie czuła. Jechałem jak szalony i mogę się założyć, ze złamałem sporo przepisów. Wpadłem do holu i oparłem się zdyszany o kontuar informacji.
- Lena Hernandez w jakiej leży sali ? Przywieźli ją w nocy.
- Pan jest kim ? - pielęgniarka nawet na mnie nie spojrzała.
- Przyjacielem.
Kobieta zaczęła coś wklepywać w komputer.
- Czy może się pani pośpieszyć ? - zmierzyła mnie wzrokiem.
- Trzecie piętro, sala numer dwanaście - powiedziała chłodno.
Pobiegłem do windy. Ludzie tłoczyli się wokół niej, więc machnąłem tylko ręką i poszukałem schodów. Przeskakiwałem po dwa stopnie i już po chwili byłem na odpowiednim piętrze. Rozejrzałem się i ruszyłem do sali. Zapukałem i uchyliłem drzwi. Ujrzałem Lenę śpiącą wśród tej całej aparatury i jej brata siedzącego obok łóżka. Xavi podniósł się i wyprowadził mnie na korytarz.
- Co ty tutaj robisz ?! - spojrzał na mnie wściekły.
- Podsłuchałem, co się stało i Carles powiedział mi, który szpital. Nie bądź na niego zły.
- To jest nie ważne. Nie masz prawa tutaj być.
- Co ? Dlaczego ? - spojrzałem na niego zaskoczony.
- Nie udawaj idioty. Po tym, co jej zrobiłeś, nie powinno cię tu być. Wstydu nie masz ?
- Przecież ja jej nic nie zrobiłem !
- Nie ? A kto dał jej nadzieję, a później obściskiwał się po treningu z inną ?
- Co ? - nie zrozumiałem, o co mu chodzi.
Xavi patrzył na mnie tak, jakby zastanawiał się jak najbardziej boleśnie mnie zabić. A ja wtedy zrozumiałem.
- Chodzi ci o Rafaellę ? To moja siostra. Przyjechała, by mi pomóc w opiece nad synem.
- Twoja siostra ? Lena nic o tym nie wie. Ona myślała, że ją wykorzystałeś - Xavi westchnął.
- Nie mógłbym. Ja ... ja ją kocham.
- To czemu jej tego nie powiedziałeś ?
- Bo była szczęśliwa z Tello.
Xavi nagle ryknął śmiechem.
- Co jest ?
- Nic, po prostu oboje zachowaliście się jak dzieci.
Zignorowałem jego wypowiedź.
- Mogę do niej wejść ?
- Idź. Ja w tym czasie zajdę na policję.
- Na policję ? Po co ?
- Tello wczoraj uderzył Lenę.
- Co ?! - zagotowało się we mnie.
- Spokojnie - poklepał mnie po ramieniu - Załatwię to.
Otworzyłem drzwi i usiadłem przy łóżku na miejscu Xaviego. Tak bardzo bolało mnie serce, gdy patrzyłem na Lenę. Wyglądała na taką bezbronną. I jeszcze ten siniak na jej policzku. Gdyby nie to, że musiałem być przy niej, już dawno szukałbym Tello. Lena otworzyła oczy , a ja uśmiechnąłem się do niej szeroko.
- Neymar ?! Co ty tutaj robisz ?
- Odwiedzam cię. Jak się czujesz ?
- Już lepiej - westchnęła - Ale nadal trochę boli. 
- Nie, przejdzie po antybiotykach - spojrzała na mnie - Ney, co ty tutaj robisz ?
- Martwiłem się o ciebie.
- O mnie ? - prychnęła - A co z Caroline ? Wie, że tu jesteś ?
- Caroline ? Przecież ona jest w Australii.
- Prawie się nabrałam na tę twoją łzawą historyjkę o odzyskaniu syna, gdyby nie to, że czekała na ciebie po treningu. Nawet ...
- To była moja siostra Rafaella - przerwałem jej.
- ... sobie nie wyobrażasz - spojrzała na mnie - Co ?! To była twoja siostra ?
- Tak - powiedziałem cicho.
- A ja myślałam, że ... - spuściła wzrok.
- Wiem, co myślałaś. Nigdy bym nie mógł tak cię zranić. Ale chyba mówię to trochę za późno, co ? - zaśmiałem się gorzko.
- Wcale nie - złapała mnie za rękę.
- A Tello ?
Wskazała na swój policzek.
- Sam widzisz, co mi zrobił.
- Kochasz go ?
Sam nie wiem, czemu ją o to zapytałem. Musiałem wiedzieć i tyle.
- Nie i nigdy nie kochałam.
W moim sercu pojawiła się iskierka nadziei.
- To ... to dlaczego z nim byłaś ?
Lena milczała przez jakiś czas.
- Myślałam, że pomoże mi zapomnieć.
- O czym ?
- O tobie i bólu, jaki czułam, gdy myślałam, że mnie wykorzystałeś - wyszeptała.
Uśmiechnąłem się szeroko. Czuła to samo, co ja. Nie musiała tego mówić na głos, widziałem to w jej spojrzeniu. Nie mogłem uwierzyć, że przez jedno nieporozumienie mogłem stracić miłość mojego życia.
Spojrzałem jej głęboko w oczy i pochyliłem się w jej stronę. Tak długo czekałem na ten moment, gdy nasze wargi się spotkają. Nasz pierwszy pocałunek był tak idealny, jak go sobie zawsze wyobrażałem.

***

Xavi przyszedł godzinę później. Na widok Leny przytulonej do mnie uniósł tylko brwi i uśmiechnął się szeroko.
- Jedna sprawa i już was zostawiam.
- Co jest ? - Lena usiadła na łóżku.
- Byłem na policji.
- Po co ?
- W sprawie Tello.
- Xavi nie musiałeś - westchnęła - Zerwałam z nim przecież.
- Ja wiem, ale nie mogę pozwolić, by ktoś bił moją siostrę i uszło mu to na sucho.
- Uderzył mnie tylko raz.
- O raz za dużo Lena. A poza tym Ney się ze mną zgadza.
Pokiwałem głową. Lena westchnęła po raz kolejny.
- I co załatwiłeś ?
- Nie wniosłem oskarżenia - spojrzałem na niego zdziwiony - Ale załatwiłem coś lepszego. Dzięki mojemu nazwisku bez problemu zdobyłem zakaz zbliżania. Tello już cię więcej nie skrzywdzi.
- Wiesz, że to nie było konieczne. On już mi nic nie zrobi.
- Może i tak, ale - spojrzał na mnie - ten zakaz sprawia, że jesteśmy spokojniejsi. Wpadnę wieczorem.
Xavi pożegnał się z nami i wyszedł. Przyciągnąłem Lenę do siebie i pocałowałem. Chciałem sprawić, by zapomniała o całym złu, jakie ją spotkało. Całując ją, uświadomiłem sobie, że moje życie bez niej było bardzo puste.

*LENA*
~ tydzień później ~

Dzisiaj miałam wyjść ze szpitala. Antybiotyki pomogły i byłam już całkowicie zdrowa. Czekałam na Neymara, który miał przyjechać po treningu i odwieźć mnie do domu.
Przez ten tydzień dużo czasu spędziłam na myśleniu. Nie czułam sie dobrze z tym, że tak szybko rozpoczęłam nowy związek. Znaczyłoby to, że nic nie czułam do Cristiana, a nie chciałam, by tak było. Oznaczałoby to, że zmarnowałam kilka miesięcy życia. Ale niestety tak chyba było Z Cristianem dobrze się bawiłam i było mi przyjemnie, ale to nie była miłość. Z jego strony, mimo że on twierdził inaczej, również nie. Traktował mnie tylko jako piękną ozdobę. Gdyby było inaczej, to by mnie nie uderzył. Siniak był już prawie niewidoczny, ale pamięć o nim pozostanie.
Ten tydzień tak wiele dla mnie znaczył. Zrozumiałam, że przez jedno głupie nieporozumienie mogłam stracić kogoś, kogo kochałam nad życie.Oboje, ja i Neymar, byliśmy zbyt dumni, by spróbować to wytłumaczyć i naprawić. Zraniliśmy się tym nawzajem. Dopiero strach o mnie sprawił, że udało nam się porozmawiać. Jedna rozmowa, a dała mi tak wiele. Odzyskałam nadzieję na szczęście. Szczęście u boku kogoś, kogo kochałam i kto darzył mnie tym samym uczuciem.

Na widok Neymara na mojej twarzy pojawił sie szeroki uśmiech. Ostatnio często się uśmiechałam i to dzięki niemu. Wziął mnie za rękę i razem opuszczaliśmy szpital. Przed wejściem do niego czekała na nas niemiła niespodzianka. Poczułam jak Neymarowi napinają się mięśnie ze złości.
- Spokojnie - mocniej ścisnęłam go za rękę.
- Ale jak sobie pomyślę, że ...
- Nie warto, przerwałam mu i podeszłam do Cristiana - Co ty tutaj robisz ?
- Lena musimy porozmawiać.
- Nie mamy już o czym.
- Chciałem cię przeprosić. Możemy to naprawić, błagam cię - chwycił mnie za rękę.
Neymar podszedł do nas o spojrzał na niego morderczym wzrokiem.
- A on co tu robi ?
- Odwozi mnie do domu - powiedziałam chłodno.
- Już znalazłaś sobie nowego ? Wiesz jak nazywa się kogoś takiego ?
- Powiedz to, a z przyjemnością uderzę cię o wiele mocniej niż ty ją - wycedził Neymar.
- Ney, nie warto. Cristian, nie rób scen. I przypominam ci o zakazie wydanym przez policję.
Cristian otwierał i zamykał usta niczym ryba wyjęta z wody. Chciał coś powiedzieć, ale machnął tylko ręką i ograniczył się do zwykłego :
- Oboje jesteście siebie warci - odszedł.
Neymar przytulił mnie mocno.
- Nie przejmuj się nim.
- Ale może on ma rację- westchnęłam.
Słowa Cristiana sprawiły, że znowu wróciła ta niepewność. Może ja naprawdę byłam dziwką ?
- Nie rozumiem.
- Może ja jestem ... no wiesz - to słowo nie potrafiło mi przejść przez gardło.
- Nawet o tym nie myśl ! - Ney spojrzał mi w oczy - Kocham cię, rozumiesz ?
- Ja ciebie też - wyszeptałam.
- I nic więcej się nie liczy - założył mi włosy za ucho i pocałował czule.
Jednak dziewczynka z domu dziecka i poprawczaka zasługuje na miłość i szczęście.



~~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

No to mamy już ostatni rozdział :)
Niedługo pojawi się epilog.
W tym miejscu chcę was zaprosić na bloga o Alexisie, który ruszy 19 grudnia :)