sobota, 21 września 2013

Rozdział 2 - Czego teraz oczekujesz ?


Dziewczyna weszła do pokoju i spojrzała na mnie zdziwiona.
- Przepraszam bardzo, ale co pan tutaj robi ?
- Ja ... eee ... ja ... - na jej widok zabrakło mi słów.
To była moja siostra. Dopiero w chwili, gdy ją ujrzałem, dotarło do mnie, że ta dziewczyna naprawdę należy do mojej rodziny.
- Proszę opuścić mój pokój. To jedyne prywatne miejsce w tym całym domu wariatów, jakie mam, także byłabym bardzo wdzięczna. A jeśli jest pan kolejnym cholernym psychologiem albo sama nie wiem kim przysłanym tu przez Suarez, to proszę jej przekazać, że nie będę się nikomu zwierzać - pokazała mi ręką drzwi - spierdalaj.
To było słynne zachowanie Leny, o którym opowiadała mi dyrektorka. Nie mogłem tak po prostu teraz wyjść. To mogła być nasza jedyna szansa na spotkanie. Wziąłem głęboki oddech.
- Jestem Xavi Hernandez. 
- Jej . Super . Wyjdź . - każde słowo wyartykuowała wolno i wyraźnie patrząc na mnie z wściekłością.
- Źle zaczęliśmy naszą znajomość.
- Pomyłka, my jej w ogóle nie zaczęliśmy i nic nie zapowiada się na to, byśmy mieli zacząć.
- Leno posłuchasz mnie przez chwilę ?
- A dasz mi potem spokój i wyjdziesz ?
- Jeśli będziesz tego chciała, to tak zrobię.
- Świetnie - usiadła na parapecie okna i popatrzyła na mnie - masz 5 minut.
- Jestem Xavi Hernandez. Gram w FC Barcelonie od dziecka. Mam 33 lata, niedawno się ożeniłem.
- Jeśli masz zamiar streścić mi teraz całą swoja biografię, to wyjdź od razu, bo nie mam ochoty tego słuchać.
- Nie zastanawia cię dlaczego tu jestem ?
- Szczerze ? Mam to w dupie.
- Jestem twoim bratem.
- Serio ? Fascynujące. Z każdą chwilą mi co raz bardziej mi ciebie żal. Wy wszyscy w tej Barcelonie jesteście tacy walnięci czy tylko u ciebie to się objawia ?
- Ale ja mówię prawdę Leno. Mamy wspólnego ojca. Dowiedziałem się o tobie dwa dni temu.
Pokazałem jej wszystkie dokumenty i czekałem na jej reakcję. Patrzyła przez chwilę w okno, po czym odezwała się :
- Czego teraz oczekujesz ? Że rzucę ci się w ramiona ? Że nagle będziemy szczęśliwą rodziną ? Nie. Nie będziemy. Nie potrzebuje cię. Zawsze radziłam sobie sama i dalej tak będzie.
Znowu pokazała mi drzwi. Wyjęła z torebki papierosa i zapaliła. Nie ruszyłem się z miejsca. Wiedziałem, że nasze spotkanie nie będzie przypominało tych, płaczą ze szczęścia i stają się cudowna rodziną. Ale nie spodziewałem się, że Lena okaże mi aż taką nienawiść. Mimo tego, że nie chciała ze mna rozmawiać, nie miałem zamiaru się poddać. Nauczono mnie walczyć do końca.
- Rozumiem cię. Dla mnie to też jest dziwna sytuacja. Dowiedziałem się, że istniejesz dwa dni temu. Od tego czasu chciałem cię poznać.
- Marzenie spełnione.
- Nie, wcale nie. Chcę cię poznać.  Jestem twoim bratem. Nie chciałaś nigdy poznać swojej rodziny ? Nie myślałaś choć raz, czy gdzieś tam na świecie jest ktoś, z kim jesteś spokrewniona ?
Zgasiła papierosa i wyrzuciła go przez okno. Spojrzała na mnie, a w jej oczach dostrzegłem łzy. Instynktownie podszedłem do niej i mocno objąłem. Pozwoliłem, by wypłakała się na moim ramieniu. Była moją malutką siostrzyczką.
- Myślałam o tym codziennie, odkąd zrozumiałam. gdzie jestem - wyszeptała - Ale zrozumiałam, że nikt mnie nie chce już dawno temu.
- To nie tak - otarłem jej łzy kciukiem - Jestem twoim bratem i zawsze będę cię chciał.
- Obiecujesz ?
- Oczywiście. Żałuję tylko tego, że tak późno cię poznałem. Ale nadrobimy to.
Byłem szczęśliwy. Udało mi się do niej dotrzeć. Czułem, że między nami nawiązała się nić porozumienia.
- Przepraszam cię za to, że byłam taka okropna.
- Nic się nie stało. Rozumiem, że wiele przeszłaś. Nie oceniam cię, bo wiem, że jestes dobrym człowiekiem.
- Jeśli tak mówisz, to nie wiesz, co robiłam kiedyś.
- Wiem wszystko.
- No tak, Suarez musiała ci wszystko opowiedzieć - uśmiechnęła się gorzko.
- Nie oceniam cię Leno. Wiem, że wiele przeszłaś. Jestem z ciebie dumny.
- Dumny ?
- Ta. Wyrosłaś na cudowną kobietę, mimo tylu nieprzeciwności. Na kobietę silną i niezależną.
- Jeszcze nikt nigdy mi tak nie mówił.
- Brat prawdę ci powie.
Zaśmiała się.
- Naprawdę grasz w Barcelonie ?
- Tak, od dziecka. Kocham ten klub.. Kocham piłkę. Jestem szczęśliwy, bo codziennie robię to, co sprawia mi przyjemność.
- Wiesz, chyba raz widziałam, jak grasz. Nie interesuję się piłką, przepraszam. Ale nawet ktoś tak nieznający się jak ja, zauważył, że jesteś dobry. Obiecuję, że teraz to się zmieni.
- Nie musisz.
- Ale chcę. Chcę zobaczyć, jak wygrywasz i poczuć tę dumę, że to mój brat stoi tam na boisku.
Uśmiechnąłem się. Poczułem, że nie chcę się z nią rozstawać. Chciałbym mieć ją przy swoim boku.
- Musisz być tutaj, w Almerii ?
- Tak. Jeszcze przez trzy lata. Ale nie żałuję. Mam jeszcze dużo czasu, by zdecydować, co zrobię ze swoim życiem. Bo teraz jeszcze nie wiem.
- Wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć.
- Dziękuję. Kurde, ale się dziwnie czuję.  
- Wiem coś o tym.
- Ale to dobre uczucie.
- Już nie będziesz sama. Wiesz, że zawsze chciałem mieć siostrę ?  
- Ej, koniec tych sentymentów, bo się popłaczę. Znowu - Lena uśmiechnęła się do mnie - Więc mówiłeś, że się ożeniłeś ?
- Tak. Nuria to cudowna kobieta. Próbuje sprawić, bym cieszył się życie,. Razem z Puyolem próbują wyciągać mnie z domu.
- Chyba widziałam go w holu. Biedny, dzieciaki go zamęczą. To twój najlepszy przyjaciel ?
- Tak, od dawna. Bardzo mi pomógł, kiedy umarła mi matka.
- Moja też nie żyje. Tyle nas łączy. Tylko że ty nie stoczyłeś się tak, jak ja.
- Pewnie by się tak stało, gdyby nie Carles. Teraz też bardzo mi pomaga.
- Teraz ?
- Ojciec jest umierający. Ma raka. Jego dni są policzone. Tak bardzo chciałby cię zobaczyć.
Twarz Leny momentalnie stężała.
- A więc to tak . Umiera, to sobie przypomniał, że ma córkę. Czyżby poczuł wyrzuty sumienia, że przez całe życie ją olewał ? To po to tu przyjechałeś ? By przekonać mnie do spotkania z nim ? Nie ! Nie jestem zabawką, którą można odstawić, a potem nagle sobie o niej przypomnieć ! Wynoś się !
Tym razem nie protestowałem, kiedy mnie wyrzuciła. W jej oczach znowu były łzy. Źle to wszystko rozegrałem. Więź, która się miedzy nami wytworzyła, zniknęła. Zrezygnowany ruszyłem do wyjścia. Zgarnąłem po drodze Puyola i wróciliśmy do Barcelony.

***

Minęły już trzy dni, a ja nadal nie mogłem zapomnieć o mojej siostrze. Rozstaliśmy się w gniewie i to wszystko była moja wina. Ona myślała już, że znalazła rodzinę, a ja jednym głupim zdaniem wszystko zniszczyłem. Zabrzmiało to, jakbym odnalazł ją tylko po to, by spełnić obowiązek, by zaspokoić pragnienie ojca. Zabrzmiało, jakbym traktował ją przedmiotowo. Nie miało tak być. W jednej chwili straciłem wszystko, co udało nam się wytworzyć tamtego popołudnia. Całe jej zaufanie, całą miłość. Cierpiałem, bo ja ją pokochałem. Odkryłem w sobie potrzebę chronienia jej, troski o moją małą Lenę. Chciałem, by była częścią mojego życia. Musiałem to jakoś naprawić, ale na razie nie wiedziałem jak.
Ponadto czułem ogromny strach. Strach przed spotkaniem z ojcem i wyznaniem mu prawdy. Prawdy, że zawiodłem. On umiera, a ja nie potrafię spełnić jego ostatniego marzenia. Bałem się tego, jak może zareagować. Że ta wiadomość w jakiś sposób przyśpieszy postęp choroby. Czułem się taki  żałosny.
Przez to wszystko nie mogłem się skupić na treningach. Ciągle myślałem nad tym, jak to wszystko rozwiązać. Dzisiaj był mecz. A ja nie mogłem znaleźć w sobie motywacji do walki. Po raz pierwszy w życiu nie czułem radości z gry. Po śmierci matki to gra i Carles mi pomogli. A teraz najważniejsza rzecz w moim życiu straciła dla mnie sens.
- Uśmiechnij się !
Carles i Nuria patrzyli na mnie z troską. Byliśmy w trakcie jedzenia obiadu. Carles jak zwykle siedział u nas. Najlepiej by było gdyby się do nas przeprowadził, oszczędność czasu i pieniędzy. Wtedy mnie olśniło.
- Musimy zaadoptować Lenę !
- Co ? - Nuria popatrzyła na mnie zaskoczona.
- Jest moją siostra, nie może mieszkać w domu dziecka. Jej miejsce jest u nas, w rodzinie. Że też wcześniej na to nie wpadłem. Ona tam cierpi ! Nie mówiła o tym, ale tak jest. Żyje w ubóstwie wśród innych dzieci. Tak nie może być ! Carles, mam rację przecież.
- No tak. Tam było strasznie. Nie wyobrażam sobie spędzenia tam chociażby jednego dnia.
- Ale kochanie jesteś świadomy wszystkich konsekwencji ?
- Tak ! To jest moja siostra. Jej miejsce jest w mojej rodzinie, wśród nas. Zgadasz się ? - zwróciłem się z nadzieją do mojej żony.
- Tak ... nie ... tak ! Widzę, że ona jest dla ciebie ważna. Masz rację. Jesteśmy rodziną. Tylko Xavi, czy my jesteśmy gotowi ?
-Ona jest już dorosła. Damy radę. Chyba.
- Nie chyba, tylko na pewno ! Będzie to dla was idealny test na rodzicielstwo - zapewnił nas Puyol -  Dacię radę. A przy okazji dziewczyna nie będzie musiała spędzać najlepszych lat swojego życia w domu dziecka.
- Czyli postanowione. Lena zamieszka z nami.
Na mojej twarzy na nowo pojawił się uśmiech. Odzyskałem nadzieję na pogodzenie się z siostrą. Razem z Nurią damy jej dom i rodzinę, za którymi Lena tak bardzo tęskniła. Damy jej szansę na nowe, lepsze życie. A ja będę miał moją malutką siostrzyczkę obok siebie.
- Tylko czy nam sie uda ?
- Co ? - nie bardzo wiedziałem, o co Nurii chodzi.
- Adopcja.
- Musi się udać - powiedziałem z przekonaniem. Jestem Xavier Hernandez.
- Stary, to może nie wystarczyć.
- Jak zwykle pesymista. Trochę wiary Carlesie.
- Ja pesymistą ? Chyba mylisz mnie ze sobą - oburzył się - Ja stwierdziłem tylko ważny fakt.
- Wtedy poruszę niebo i ziemię, by ona znalazła się u nas.
Byłem pewny, że nam się uda. A kiedy Lena znajdzie się u nas, to wszystko się ułoży.
- Hmm Xavi - moje rozmyślania przerwał Puyol, kiedy Nuria wyszła do kuchni z naczyniami - nie chcę niszczyć twojej radości, ale chyba zapomniałeś, że Lena nie chce cię widzieć.
Uśmiech momentalnie zniknął. Jak mogłem o tym zapomnieć ?
- Muszę to jakoś naprawić.
- Ale jak ? Przecież wyrzuciła cię z pokoju. Myśli, że spotkałeś się z nią tylko po to, by ojciec poczuł się spełniony.
- Nie przypominaj mi. Lena mówiła, że chce obejrzeć mój mecz, by móc poczuć dumę, że jesteśmy rodziną.
- Musisz to jakoś wykorzystać.
- Ale to było zanim dowiedziała się o ojcu.
- Trudno. Trzeba spróbować. To chyba najłatwiejszy sposób, by do niej dotrzeć.
- Tylko jak ?
- Nie pytaj się głupio, tylko myśl.
Siedzieliśmy w ciszy przy stole. Nuria dołączyła do nas i również próbowała coś wymyślić.
- Mam ! - nagle wykrzyknął Carles - Jeny, to takie łatwe !
- Co ? Co wymyśliłeś ?
- Musisz dzisiaj strzelić gola !
- Co ? - spojrzeliśmy z Nurią na niego jak na idiotę.
- Przynieś mi marker i białą koszulkę - zwrócił się do mojej żony.
Kiedy dostał to, o co prosił, zaczął coś pisać na koszulce. Po skończeniu podał mi ją z uśmiechem.
- Strzel gola, a potem to już wiesz, co robić - uśmiechnął się do mnie.
Spojrzałem na bluzkę. Carles napisał na niej : " Lena daj mi szansę " . Tak, wiedziałem już, co muszę zrobić podczas meczu.
- A co jak nie trafię ?
- I to mnie nazywasz pesymistą. Jak nie strzelisz, to zaczniemy się martwić.

***

Dzięki tej rozmowie na nowo odnalazłem w sobie radość z gry. Miałem cel   i dążyłem do niego z całego
serca. Nagrodą było pogodzenie się z siostrą. Musiałem dać z siebie wszystko. Cały mecz starałem się, by mi się udało. Ale na nic. Zbliżał się koniec regulaminowego czasu, a wynik nadal wynosił 0:0. Ale nie traciłem nadziei. Sędzia doliczył 4 minuty. Mam czas. Uda się nam. Nagle Pique odebrał piłkę napastnikowi przeciwników. Długim podaniem do przodu kopnął ją do Messiego. Byłem na lepszej pozycji do strzału. Leo też to widział. To była nasza szansa na zwycięstwo i moja na odzyskanie siostry. Katem oka dostrzegłem piłkę lecącą w moją stronę. Chwilę później futbolówka wpadła do bramki. A ja z rykiem radości zdarłem z siebie koszulkę i podbiegłem do kamery pokazując, co mam pod spodem. Wygraliśmy. A ja miałem nadzieję, że Lena oglądała ten mecz i mi wybaczy....





~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
Efekt piątkowego pisania na angielskim, historii i polski właśnie do was trafił :)
Mam nadzieję, że się podobało.
Rozdział zadedykowany jednej z najlepszych autorek blogów - Izie. Tak bardzo mi żal, że już kończy swojego bloga, bo był jednym z dwóch najlepszych, jakie czytałam.

25 komentarzy:

  1. zawalisty *-* To takie fajne opowiadanie, bo zaczyna się nietypowo- wszystkie są o miłości bla bla bla. a to jest inne. już je kocham ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  2. Znowu się uśmiecham jak mysz do sera, nawet tata pytał czy wszystko ze mną jest okey... Zobacz, co ty ze mną robisz ^^
    Rozdział jest genialny i ten pomysł z adopcją *o* Niech Lena się pogodzi z Xavim, niech wszystko będzie ok *o* Czekam na następny! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział,tylko szkoda mi Xavi'ego, widać ze bardzo sie stara odbudować relacje z siostra i chce żeby poczuła sie kochana.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny <3
    mam nadzieje, że Lena jednak zmieni zdanie i spotka się z ojcem :)
    chcę więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "- A co jak nie trafię ?
    - I to mnie nazywasz pesymistą. Jak nie strzelisz, to zaczniemy się martwić."
    Jesteś genialna ! ♥ Te opowiadanie jest genialne ! :D Mam nadzieję, że Lena oglądała mecz ^^ informuj mnie, kiedy pojawi się kolejny ! < 3333

    OdpowiedzUsuń
  6. Najlepiej!
    A. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział.
    Szkoda, że Lena nie chce już widzieć Swojego brata ale myślę, że to się zmieni po tym meczu. :)

    Pozdrawiam i czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lena musiala ogladac mecz!!! Cudowny rozdzual i naprawde mialas super pomysl na tego bloga :3/Doma Alcantara

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny <33333 Oby Lena wybaczyła Xaviemu :) Pisz szybko następny *_______*

    OdpowiedzUsuń
  10. Super jak wszystkie <3
    Czekam na koolejny ;) #Werandaa ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham Cię i Twoje blogi, ziomeq <33333333333333

    OdpowiedzUsuń
  12. No kurczę, to jest świetne ;) Czekam na następny i mam nadzieję, że oglądała mecz :D / Paulina

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju, jeju *.* Jak słooodkoooo <3 Ona musi mu wybaczyć :3 Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jej, to jest genialne! Tak dalej :*/Pati

    OdpowiedzUsuń
  15. ej wkręciłam się, seeerio podoba mi się to!!!!!!! chcę kolejny rozdział! a teraz czytam drugiego :* /jg

    OdpowiedzUsuń
  16. Kolejne świetnie opowiadanie, masz talent do pisania :) / MalowanaReggae3

    OdpowiedzUsuń
  17. Ooooo, jak tu fajniutko *-* Dziękuję Ci bardzo za dedykację. Miło mi się zrobiło. Rozdział jest genialny, ach, zresztą jak zawsze. Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialny rozdział :) Musi mu wybaczyć :> Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. moje ulubione opowiadanie! jest takie inne niż wszystkie. :) czekam z niecierpliwością <3

    OdpowiedzUsuń
  20. genialne jest to opowiadanie, czekam na kolejny rozdział. Kiedy będzie nowy wpis?

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejjciu . *.* Świetny blog . Oczywiście czekam na nn . ; ))
    Zapraszam do mnie : chybaciekochamfabs.blog.onet.pl
    + jak byś mogła informuj mnie na moim blogu o nowych rozdziałach . ;3

    OdpowiedzUsuń