Minęły dwa tygodnie od mojej pamiętnej "rozmowy" z Neymarem. Nazywam to rozmową, bo inne słowo nie przychodzi mi na myśl. Od tego nie wydarzyło się między nami nic szczególnego. Neymar w ogóle mnie nie zauważał, nie odezwał się ani słowem. Skoro on tak się zachowywał, to ja nie miałam zamiaru być gorsza. Nie będę mu się narzucać swoją osobą, nie tak zostałam wychowana. Pozostało mi tylko ciche wzdychanie do niego w samotności. Nikomu nie powiedziałam, jak na mnie działa, nawet Jonathanowi. Nie było potrzeby. Może gdyby wykazał jakieś chęci ... A tak ? Po co mam robić sobie jeszcze większe nadzieje, niż już zrobiłam ?
Od dwóch tygodni miałam ściśle wytyczony plan dnia. Rano szłam do taty, później z bratem na trening, a potem spędzałam czas z Xavim, Nurią albo Jonathanem. Czasem dołączali się do nas inni chłopacy z drużyny. Poczułam się częścią ich barcelońskiej rodziny, między nimi czułam się tak swobodnie, jak jeszcze nigdy. Jonathana mogłam spokojnie nazwać moim przyjacielem - był przy mnie zawsze, kiedy go potrzebowałam. Zaprzyjaźniłam się też z Carlesem, jako że był częstym gościem w naszym domu, Alexisem, który potrafił rozbawić mnie do łez, i Cristianem. Co do niego dos Santos miał rację - chyba naprawdę mu się podobałam. On zresztą też nie był mi obojętny, świetnie się przy nim czułam.
Moje stosunki rodzinne również się poprawiły. W Nurii odnalazłam przyjaciółkę, jakiej nigdy nie miałam w Almerii. Mogłam porozmawiać z nią o wszystkim, mimo że nie zawsze chciałam poruszać każdy temat. Z Xavim rozumiałam się świetnie odkąd dotarło do mnie, że on naprawdę się stara i chce, bym czuła się dobrze. Był naprawdę cudownym bratem. Uwielbiałam spędzać z nim czas, a także kochałam patrzeć na niego z piłką. Wtedy czułam, że poznaję go najlepiej. Lepszych stosunków z nim nie mogłam sobie wyobrazić. U taty spędzałam wszystkie poranki. Próbowaliśmy nadrobić jakoś stracony czas, ale cały czas ciążył nam fakt, ze wkrótce się rozstaniemy. Ta myśl napawała mnie lękiem, nie chciałam tracić taty. Był teraz jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Już dawno wybaczyłam mu to, że mnie opuścił. Zrozumiałam, jakie pobudki nim kierowały. Chowanie uraz nie było teraz odpowiednie. Ten czas musiałam wykorzystać inaczej.
Pobyt w Barcelonie zmienił mnie. Już nie byłam tą samą dziewczyną, która mieszkała w Almerii. Zatraciłam całą tę złość, która nadawała sens mojemu istnieniu w domu dziecka. Zrozumiałam, że są ważniejsze rzeczy w życiu. Stałam się spokojniejsza, bardziej otwarta na innych. Odkryłam swoją dobrą stronę, tę, która nie bała sie okazywać uczuć. Tu, w Barcelonie, chciałam, by ludzie mnie lubili. Już nie chciałam odrzucać ich od siebie. Chciałam mieć przyjaciół, kogoś, komu mogę zaufać. I jak na razie mi się to udawało.
Dzisiejszy dzień był inny niż wszystkie, jakie dotychczas spędziłam w Barcelonie. Dzisiaj kończyły się wakacje dla większości moich znajomych. Dzisiaj zaczynał się sezon. To miał być mój pierwszy mecz, jaki zobaczę z trybun na Camp Nou. Pierwszy, kiedy zobaczę na żywo umiejętności mojego brata. Ciekawe, czy jest taki dobry, by zasłużyć na nazwisko Hernandez ? Byłam bardzo podekscytowana, nie mogłam się doczekać tego meczu. Ale byłam też przerażona i zdenerwowana. Po raz pierwszy miałam znaleźć się naprawdę w blasku fleszy. Bałam się, że to zniszczy moje dotychczasowe życie - krótkie, ale w końcu poukładane, gdzie byłam szczęśliwa.
- Lena ! Za dziesięć minut wychodziły ! - dobiegł mnie krzyk Xaviego.
Miałam z nim i Nurią jechać wcześniej na stadion. Zamknęłam laptopa, wcisnęłam telefon do kieszeni spodenek i zbiegłam po schodach na dół. Ostatnio dużo czasu spędzałam w internecie, szukałam sobie studiów. To Jonathan podsunął mi ten pomysł. Chciałam dalej się uczyć, ale nie byłam na to gotowa w tym roku. Musiałam ułożyć sobie najpierw życie prywatne. A potem ? Czemu nie. Teraz po prostu chciałam znaleźć coś, co by mi odpowiadało, by mieć już jakiś cel.
- Siadaj - Xavi wskazał mi ręką na kanapę, kiedy zeszłam do salonu.
- Oho, czyżby jakaś poważna rozmowa ?
- No powiedzmy - podniósł leżące na stole pudełko i podał mi je - To dla ciebie. Odpakuj.
Spojrzałam na pudełko. Byłam ciekawa, co to może być, ale coś powstrzymywało mnie od otwarcia.
- Nie bój się, to nie jest bomba - Xavi silił się na nonszalancję, ale widziałam, że się denerwuje.
Właśnie to jego zachowanie skłoniło mnie do odpakowania prezentu. Uniosłam wieczko i moim oczom ukazała się koszulka. Taka sama, z jaką mój brat miał wyjść dzisiaj na boisko. "Xavi" i numer 6.
- Chcę,żeby wszyscy wiedzieli, że jesteśmy rodziną - powiedział z uśmiechem.
- Ja nie wiem, co powiedzieć - wyjąkałam.
- Nic nie musisz.
Wyjęłam koszulkę z pudełka i oniemiałam. Mój brat był taki kochany. U brzegu na przodzie trykotu było wyszyte pięknymi literami "Lena Hernandez". Z koszulki odpadła jakaś karteczka. "Dla najlepszej siostry jaką mam". Zaszkliły mi się oczy.
- Jestem twoją jedyną siostrą - powiedziałam.
- Ale to nie zmienia faktu, że najlepszą - uśmiechnął się.
Przytuliłam go mocno i wyszeptałam do ucha :
- Dziękuję.
- To co, gotowi do wyjścia ? - Nuria weszła do salonu.
Założyłam na siebie koszulkę i odparłam :
- Teraz możemy jechać.
***
Siedziałam z Nurią i Laią, dziewczyną Alexisa, na trybunie dla VIPów. Obserwowałyśmy chłopaków rozgrzewających się przed meczem. Jonathan z Cristianem co chwilę obracali się w moją stronę i robili głupie miny. Ich zachowanie ściągnęło w końcu na nas uwagę fotoreporterów. Już nie tylko oni byli ciągle w blasku fleszy. Już widziałam te wszystkie zdjęcia w gazetach jutro. Zaczęło się we mnie gotować.
- Jak tam samopoczucie ? - nagle pojawił się przede mną Jonathan z Cristianem.
- Nie mogę się doczekać meczu, mam nadzieję ... - przerwałam i spojrzałam na nich - Czekajcie, co wy tu robicie ?
- Mamy chwilę przerwy. Za pięć minut odprawa strategiczna w szatni.
- Fajną masz koszulkę - uśmiechnął się do mnie Cristian.
- Dziękuję, dostałam dzisiaj od brata.
- Teraz już w stu procentach należysz do naszej rodziny - Jonathan objął mnie przyjaźnie.
- Ej, ta koszulka ma mały feler - zauważył nagle Tello.
- Jaki ? - spojrzałam na niego zdziwiona - Wydawało mi się, że wszystko z nią okej.
- No właśnie nie. Masz na plecach "Xavi 6", a powinnaś "Tello 20".
- Słyszałam, że to jakiś słaby gościu - pokazałam mu język - To co, wygracie dzisiaj ?
- Oczywiście - Tello uśmiechnął się do mnie - Leno, mam ...
- Chodź, trener już poszedł w stronę szatni - pociągnął go Jonathan - Do zobaczenia po meczu.
Pomachali mi i odeszli. Pół godziny później piłkarze wyszli na boisko. W wyjściowej jedenastce pojawił się mój brat i Neymar. Niestety zabrakło w niej miejsca dla Cristiana i Jonathana. Szkoda, może w następnym meczu. Na widok Neymara moje serce zaczęło szybciej bić. Z wypiekami na twarzy oglądałam to, co działo się na boisku. Byłam najgłośniej dopingującą osobą w naszej części trybun. Wiwatowałam za każdym razem, gdy Barcelona miała sytuację bramkową. Niestety pierwsza połowa zakończyła się remisem. Próbowałam uśmiechem dodać chłopakom otuchy. Byłam pewna, że dzisiaj wygrają. Siedząc tak wśród tych wszystkich kibiców odkryłam w sobie miłość do piłki.
Zrozumiałam, co takie Xavi widział w tym sporcie. Na drugą połowę piłkarze wyszli z naładowanymi akumulatorami. Wola walki aż od nich emanowała. Niedługo trzeba było czekać na pierwszą bramkę. Jej strzelcem był Neymar. Skakałam jak nienormalna, tak bardzo się cieszyłam. Miałam nadzieję, że może mnie ujrzy, ale nic takiego się nie stało. Mecz zakończył się wynikiem 3:0. Kolejne bramki strzelili Messi i Pedro.
Zrozumiałam, co takie Xavi widział w tym sporcie. Na drugą połowę piłkarze wyszli z naładowanymi akumulatorami. Wola walki aż od nich emanowała. Niedługo trzeba było czekać na pierwszą bramkę. Jej strzelcem był Neymar. Skakałam jak nienormalna, tak bardzo się cieszyłam. Miałam nadzieję, że może mnie ujrzy, ale nic takiego się nie stało. Mecz zakończył się wynikiem 3:0. Kolejne bramki strzelili Messi i Pedro.
Razem z Nurią poczekałyśmy, jak większość kibiców opuści stadion i ruszyłyśmy do szatni chłopaków. Stałyśmy pod drzwiami i czekałyśmy, jak Xavi się przebierze. Nagle wyszedł Alexis.
- Lena ! Wygraliśmy ! - uściskał mnie mocno.
- Wiem, gratulacje - wystękałam i próbowałam wyrwać się z jego objęć, bo czułam, jak miażdży mi kości.
- Musimy jakoś to uczcić. Zdjęcie na instagrama ! - krzyknął.
Wyjął telefon i zrobił nam zdjęcie "z rączki". Później zaczął coś klikać i mówić do siebie :
- Wygraliśmy. Z naszym najlepszym kibicem, cudowna Lena Hernandez - po czym spojrzał na mnie i pokazał mi wyświetlacz - Spójrz, jak ładnie razem wyszliśmy.
- No masz rację - uśmiechnęłam się.
- Powinniśmy być razem, tak cudownie się prezentujemy. Ale będzie dużo lajków - ucieszył się.
- A czy ty czasem nie masz dziewczyny o imieniu Laia ?
- Oj tam - machnął ręką - Do zobaczenia na treningu.
Uśmiechnęłam się do niego na pożegnanie i spojrzałam na Nurię. Żona mojego brata wyglądała tak, jakby próbowała zapomnieć o tym, czego właśnie była świadkiem. Wyszedł Valdes, Dani Alves, Bartra, Messi, Pinto, Jonathan, no dosłownie prawie wszyscy,a Xaviego ani śladu. W końcu, pięć minut po wszystkich, pojawił się w drzwiach.
- No nareszcie ! - krzyknęłam - Co tak długo ? Nakładałeś odżywkę na włosy czy czekałeś jak ci balsam wsiąknie ?
Ruszyliśmy korytarzem. Xavi pogroził mi palcem.
- Jeszcze słowo, a będziesz wracać do domu na piechotę.
- W sumie dobrze by mi to zrobiło, schudłabym. Po wczorajszej kolacji u Carlesa czuję, jakby przybyło mi z pięć kilogramów. Ten facet zdecydowanie za dobrze gotuje.
Xavi przyjrzał mi się całej.
- No masz rację. Wyglądasz jak słonica.
- O nie ! Ty masz na sobie moją koszulkę ! - spojrzał na mnie przerażony - Ludzie nie mogą zobaczyć takiego słonia z "Xavim" na plecach ! Ściągaj to szybko !
Próbował ściągnąć mi koszulkę. Przywaliłam mu w brzuch. Xavi objął mnie ramieniem i razem wyszliśmy na parking. Nuria szła obok nas i śmiała się z naszego zachowania.
- Xavi, zagrałeś dzisiaj świetny mecz. Jak oceniasz swoją dyspozycję na ten sezon ? - podeszła do nas jakaś kobieta z mikrofonem, a za nią kroczył mężczyzna z kamerą.
- Myślę, że jestem przygotowany idealnie. Ostatnio odkryłem nową motywację do wygrywania - mój brat objął mnie mocniej ramieniem.
Reporterka spojrzała na mnie.
- Czyżby towarzysząca ci dziewczyna ?
- Tak, to moja siostra.
- Siostra ? - kobieta wyglądała na zaskoczoną - Nie wiedzieliśmy, że masz rodzeństwo.
- Miesiąc temu też nie wiedziałem - uśmiechnął się - Lena jest jedną z najlepszych rzeczy, jaka mnie w życiu spotkała - zarumieniłam się - Przepraszam, ale musimy już iść.
Xavi pociągnął mnie w stronę samochodu.
- No, od dzisiaj będziesz sławna - powiedział, kiedy tylko się od nich oddaliliśmy.
Ktoś złapał mnie za ramię.
- Mam szczęście, że cię dogoniłem - wydyszał Tello.
Na jego widok Xavi z Nurią wsiedli do samochodu - nie chcieli nam przeszkadzać.
- Nie udało mi się wcześniej cię o to zapytać. Umówiłabyś się ze mną jutro ? W sensie, że na randkę ? - Cristian spuścił głowę i patrzył się w swoje buty, był wyraźnie speszony.
Patrzyłam na niego bez słowa. Do swojego samochodu właśnie zmierzał Neymar. Mimowolnie śledziłam jego ruchy. Liczyłam, że może podniesie głowę i spojrzy na mnie, ale jak zwykle to były tylko marzenia. Miałam dość takiego traktowania. Nie będę już więcej do niego wzdychać, bo przejdzie mi koło nosa szansa na związek. Postanowiłam dać szansę Cristianowi.
- Chętnie.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Przyjadę po ciebie jutro o 11. Pojedziemy najpierw na plażę, okej ?
Pokiwałam głową i dałam mu buziaka w policzek na pożegnanie.
Lena Hernandez idzie na randkę - kolejna zmiana w moim życiu.
***
Od rana biegałam jak szalona po domu. Najpierw szukałam odpowiedniego stroju, potem trzeba było zarzucić coś na siebie i nie wyglądać przy tym strasznie, potem znaleźć torebkę pasującą do ubrań. A potem najgorsze - przypomnieć sobie, gdzie w nocy po powrocie do domu położyłam tę, w której miałam portfel, klucze i wszystkie potrzebne rzeczy. W międzyczasie musiałam zjeść śniadanie, bo Nuria nie wypuściłaby mnie z domu na głodnego. Gdy myślałam, że byłam już gotowa i rozsiadłam się na kanapie w salonie, przejechałam ręką po twarzy i wykrzyknęłam :
- Jeszcze makijaż ! - Xavi ryknął śmiechem.
Zerwałam się i pobiegłam do łazienki. Była 10.59. Modliłam się, żeby Cristian nie był punktualny. Jeszcze nigdy w życiu nie starałam się tak dla jakiegoś chłopaka. Ale w końcu to była moja pierwsza randka w życiu. Miałam kiedyś chłopaków, jeśli można ich było tak nazwać, ale to nie było to - impreza, oboje nawaleni, szybki numerek, koniec. Chciałam teraz, żeby było idealnie. Co prawda w moich marzeniach zawsze szłam z Neymarem, ale Cristian też pasował do moich wyobrażeń. Skoro Neymar mnie nie chciał, postanowiłam dać szansę komuś, kto mnie zauważał i komu podobało się, to co widzi na tyle, by chcieć mnie poznać bardziej. Czułam, że są szanse, by nam się udało. Bardzo go lubiłam, więc z czasem mogło się to przerodzić w coś więcej.
- Lena gotowa już jesteś ? - krzyknęła z dołu Nuria.
- Jeszcze ostatnia kreska ! A co ?
- Bo Cristian już przyszedł !
- Lecę !
Nagle zaczęłam się denerwować. Czy randka z chłopakiem, który mi się podoba może być gorsza od rozprawy w sądzie ? Zaraz miałam się o tym przekonać.
Zabrałam torebkę i powoli zeszłam na dół. Chyba po raz pierwszy dzisiaj nie biegałam po domu jak oszalała. Cristian czekał na mnie w holu i rozmawiał z moim bratem odnośnie jutrzejszego treningu. Z tego co zrozumiałam szykowali się na jakiś wspólny obiad gdzieś w centrum.
- Hej - przywitałam się.
Cristian dał mi buziaka w policzek.
- No to my będziemy już iść - powiedział - do jutra Xavim.
- Tylko odwieź ją do domu o odpowiedniej porze.
Xavi - pomocnik i troskliwa mamusia w jednym.
Pomachaliśmy mu i wyszliśmy przed dom. Cristian otworzył mi drzwi do samochodu uśmiechając się przy tym słodko. Jak na razie było dobrze. Czułam, że będziemy się razem świetnie bawić.
Usiedliśmy na piasku. Cristian targał ze sobą przez pół plaży ogromny koszyk i ambitnie przez całą drogę odmawiał mi odpowiedzi, co on tam schował. Kiedy już dotarliśmy w miejsce, gdzie wokół nas było tylko kilku plażowiczów Cristian z hukiem postawił koszyk na piasku.
- No, jesteśmy na miejscu - wydyszał i rozłożył na ziemi koc.
Później zaczął wyjmować i stawiać na niego różne pudełka z jedzeniem, talerze, szklanki, picie. Mogłabym tak wymieniać bez końca.
- Czy ty aby nie zaprosiłeś tutaj całej drużyny ?
- Nie, dlaczego ? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Bo tego jedzenia jest jak dla dwudziestu facetów.
- Pierwszy raz zabieram dziewczynę na piknik,więc ... - zarumienił się.
- Spokojnie, jakoś sobie z tym poradzimy - uśmiechnęłam się - Sam to wszystko przygotowałeś ?
Zarumienił się jeszcze bardziej.
- Chciałbym powiedzieć, że tak, ale nie będę cię okłamywać. Jestem beznadziejnym kucharzem.
- Chcesz mi przez to powiedzieć, że lepiej, żebym tego nie próbowała ?
- Nie, nie ! Poprosiłem moją gosposie, żeby coś nam przygotowała - uśmiechnął się przepraszająco.
- Ach wy piłkarze - zaśmiałam sie - Mogę się założyć, że gdyby Xavi nie miał Nurii też byśmy korzystali z usług takiej pani. Co jeszcze ciekawego masz w tym koszyku Hermiony ?
Tello popatrzył na mnie zdziwiony, dopiero po chwili zrozumiał, o czym mówiłam i się zaśmiał.
- Jeszcze tylko piłkę.
- A po co ci piłka ?
- Nauczę cię grać.
- Nie uda ci się - zaśmiałam się - jestem sportowym kaleką.
- Spokojnie, oddam ci trochę mojego talentu i zaraz będziesz damskim Messim.
Odgarnął mi włosy z twarzy i pochylił się w moją stronę. Nie byłam jeszcze gotowa na pocałunek. W głowie siedziały mi wspomnienia tego, co działo się w Almerii. W głębi duszy wiedziałam, że Cristian był inny, ale strach pozostał. Odsunęłam się i zdjęłam sukienkę.
- Kto pierwszy w wodzie, ten wygrywa ! - pobiegłam przed siebie.
Co z tego, że miałam przewagę, jak tuż przed oceanem Tello przegonił mnie i wpadł do wody w spodenkach. Pociągnął mnie za rękę i zmoczył całą.Parsknęłam wściekła.
- Moje włosy !
- Wyschną na słońcu. A wiesz co ci powiem ?
- No ?
- Wygrałem - pokazał mi język.
- Następnym razem ci się to nie uda.
- Jesteś tego taka pewna - znowu wepchnął mnie do wody.
Zaczęliśmy się chlapać jak małe dzieci. Zniknęły wszystkie moje obawy. Czułam się przy nim naprawdę szczęśliwa i ważna. Przez chwilę myślałam, że może nam wyjdzie. Ale nagle gdzieś w głębi mnie odezwał się głos : " A co z Neymarem ? Nie pamiętasz jak on na ciebie działa ? Nie pamiętasz jego uśmiechu, jego jasnobrązowych oczu ? Nie pamiętasz, jak zmiękły ci kolana, gdy się do ciebie odezwał ?". "Wal się, on mnie nie dostrzega, nie będę wzdychać za nieosiągalnym mając Cristiana obok siebie" odpowiedziałam mu. I naprawdę tak uważałam. Przyciągnęłam do siebie i spojrzałam głęboko w oczy. Jednak byłam gotowa. Cristian pochylił się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Tak inny od tych, które mnie kiedyś spotykały. Czuły i z uczuciem, zamiast desperackiego i agresywnego. Cristian dał mi poczucie nadziei, na to, że moje życie nie będzie zawsze definiowane przez to, co było kiedyś. Uśmiechnęliśmy się siebie. Cristian chwycił mnie za rękę i wróciliśmy na koc. Oparłam się o niego i zaczęliśmy rozmawiać. Później Tello podniósł mnie na nogi i próbował nauczyć, jak poprawnie kopie się piłkę.
*NEYMAR*
Grałem w salonie w Asassina. Musiałem jakoś wyładować całą swoją złość, a piłka nie wchodziła w grę. Nie potrafiłem myśleć o piłce bez myślenia o niej. Tak bardzo chciałem zapomnieć o Lenie, ale mimo moich ogromnych starań nie potrafiłem. Zamieszkała w mojej głowie i nie dała się stamtąd wyrzucić. Urządziła sobie w niej wygodne mieszkanie i z każdym dniem zadomowiała się w niej coraz bardziej. Wiedziałem, że nie powinienem o niej myśleć, nie była dla mnie. Ja musiałem skupić się na piłce i synu, a nie zajmować się chodzeniem na randki. Mimo że już dawno pogodziłem się z faktem, że Lena nie będzie moja, wczoraj poczułem ogromną wściekłość, gdy Tello chciał się z nią umówić. I ta wściekłość nie zniknęła do dzisiaj. Głównie dlatego, że on ją pocałował. Nieważne, że tylko w policzek. Liczył się sam fakt, że to nie byłem ja. Poczułem ogromną zazdrość. W głębi duszy liczyłem, że Lena da mu kosza, ale niby dlaczego miałaby to zrobić ? Jest piękna, zabawna, cudowna i nic nie wie o mojej fascynacji jej osobą. Moje serce już kilka razy chciało podejść i powiedzieć jej, co czuję, ale jakoś udało mi się nad nim zapanować. Nie mogłem sobie pozwolić, by coś mnie rozpraszało. Jeśli ona działała na mnie tak, choć się nie znaliśmy bliżej, to co dopiero byłoby, gdybyśmy byli razem ? Wolę o tym nie myśleć, zbyt wiele bólu mi to sprawia.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Rzuciłem pada na kanapę i poszedłem otworzyć.
- Tata ! - ktoś rzucił mi się w ramiona.
Cała moja złość automatycznie wyparowała zastąpiona przez szczęście, że mój syn nagle znalazł się przy mnie.
- Co ty tutaj robisz mały ? - przytuliłem go.
- Mamusia zabrała mnie na wycieczkę.
Dopiero wtedy spojrzałem na matkę mojego dziecka.
- Caroline.
- Neymar - skinęła mi głową.
- Wejdźcie - zaprosiłem ich do środka.
Byłem kompletnie zaskoczony ich wizytą. Spodziewałem się ich dopiero za trzy tygodnie. Zrobiłem mojej byłem partnerce kawę, wziąłem szklankę soku dla Daviego i ruszyłem do salonu. Zastałem tam mojego syna skaczącego po kanapie. Posadziłem go sobie na kolanach i spojrzałem na Caroline.
- Co wy tutaj robicie ?
- Tak się cieszysz, że widzisz syna ?
- To nie tak, cieszę się i to bardzo, ale mieliście przyjechać za trzy tygodnie. Od kiedy jesteś tak miła, że pozwalasz mi widywać się częściej z Davim ?
- Przywiozłam go teraz żebyście mogli się pożegnać.
- Co masz na myśli ?
- Za cztery dni wyprowadzamy się do Australii.
- Żartujesz sobie.
- Nie, jestem całkowicie poważna.
Zmrużyłem oczy. Nie pozwolę jej wywieźć mojego syna. Teraz widuję go rzadko, a co dopiero wtedy ?! Po moim trupie !
- Davi idź do swojego pokoju i się pobaw chwilkę sam, zaraz do ciebie przyjdę - postawiłem go na ziemi - Tatuś musi porozmawiać z mamusią. Co ty sobie wyobrażasz ? Ta Australia to jakiś twój poroniony pomysł ? - krzyknąłem, kiedy zniknął Davi.
Spojrzała na mnie z nienawiścią.
- To nie jest żaden poroniony pomysł - wycedziła - Dostałam propozycję pracy i postanowiłam ją przyjąć.
- Ale w Australii ?!
- Nie krzycz na mnie. Dokładniej to w Sydney.
- Gówno mnie obchodzi gdzie ! Pomyślałaś o naszym synu ?
- Owszem. Davi Lucca bardzo cieszy się, że zobaczy kangurki.
Ta kobieta nie była normalna. Nie rozumiem, co ja kiedyś w niej widziałem. Była taka pusta. Dobrze, że zmądrzałem, kiedyś byłem młody i głupi.
- To naprawdę cudownie - wycedziłem - Pomyślałaś może o mnie ? Jak ja się z tym będę czuł ?
- Oczywiście, że tak - chwyciła mnie za rękę - Dałam ci możliwość pożegnania się z nim.
- I co mi to daje ? Nic, bo mój syn będzie na drugim końcu świata. Nie pozwalam ci na to.
- Ty akurat nie masz w tej sprawie nic do gadania.
- Ale to mój syn ! - gotowało się we mnie.
- Przypominam ci, komu sąd przyznał opiekę nad synem.
- Zawsze można to zmienić.
Byłem gotów na wszystko, byleby tylko Davi został. Nie mogłem się z nim rozstać, nie przeżyłbym tego. Sprawę z Leną jakoś przeboleję, Daviego Lucci już nie.
- Co masz na myśli ?
Siedziałem chwilę cicho. Musiałem zastanowić się, jak ubrać w słowa pomysł, który zrodził mi się w głowie, by Caroline się zgodziła.
- Co ty na to, byś oddała prawa rodzicielskie mi i pojechała do Sydney sama ?
Popatrzyła na mnie jak na idiotę. Widziałem, jak trybiki w jej mózgu pracowały, kiedy zastanawiała się nad moją propozycją. Miałem nadzieję, że wpadnie na to samo, co ja.
- Nie, nie mogę tego zrobić - powiedziała niepewnie.
- Ale pomyśl, Caroline - usiadłem obok niej - Zostawisz Daviego Luccę mi i pojedziesz sama do Sydney. Będziesz mogła robić, co tylko zechcesz, bez żadnej odpowiedzialności.
Zastanawiała się. Wiedziałem, o czym myśli - że w końcu będzie imprezować do woli. Znałem moją byłą dziewczynę i mogłem się założyć, ze za tym tęskni.
- No dobrze.
- Naprawdę ? - nie wierzyłem własnym uszom.
- Nie pytaj się tak głupio, bo zmienię zdanie.
- Dziękuję Caroline - uśmiechnąłem się.
- Nie dziękuj. Robię to dla siebie, nie dla ciebie.
- Mimo wszystko ci dziękuję.
- To ja będę się zbierać - rozejrzała się wokół i podniosła z kanapy.
- Chcesz się pożegnać z Davim ?
Weszła do jego pokoju i powiedziała :
- Pa synku.
Tyle. Nic więcej. Nawet go nie przytuliła. Co z niej za matka ? Wychodząc, dodała jeszcze :
- Jutro przyślę ci rzeczy małego i papiery od prawnika.
Zostałem sam z Davim. Byłem tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy. Miałem mojego synka dla siebie. Zamknąłem etap Caroline w moim życiu. Do szczęścia nie brakowało mi już niczego. No może poza Leną. Potrząsnąłem głową. Nie mogę teraz o niej myśleć. Otworzyłem drzwi do pokoju małego.
- No synku, zostaliśmy sami. W co chcesz się pobawić ?
*JONATHAN*
Szliśmy z moim bratem do jednego z klubów w centrum. Gio przyjechał na kilka dni do Barcelony, więc postanowiliśmy się trochę zabawić. Gio opowiadał jak mu się wiedzie w Villarreal, ale w pewnym momencie przestałem go słuchać. Zobaczyłem Lenę wychodzącą z kina z Cristianem za rękę. Serce zakuło mnie z zazdrości. Fakt, Lena była moją przyjaciółką, ale ja chciałem czegoś więcej. Była cudowną dziewczyną i marzyłem, by była ze mną. Nie chciałem jednak stracić jej przyjaźni, więc siedziałem cicho. Wolałem już byc jej przyjacielem, niż nie móc z nią być w ogóle. Miałem nadzieję, że Lena kiedyś zrozumie, co czuję. Nagle Cristian pochylił się i pocałował ją. Nie mogłem na to patrzeć, odwróciłem wzrok i pociągnąłem brata w stronę klubu.
*LENA*
Od rana biegałam jak szalona po domu. Najpierw szukałam odpowiedniego stroju, potem trzeba było zarzucić coś na siebie i nie wyglądać przy tym strasznie, potem znaleźć torebkę pasującą do ubrań. A potem najgorsze - przypomnieć sobie, gdzie w nocy po powrocie do domu położyłam tę, w której miałam portfel, klucze i wszystkie potrzebne rzeczy. W międzyczasie musiałam zjeść śniadanie, bo Nuria nie wypuściłaby mnie z domu na głodnego. Gdy myślałam, że byłam już gotowa i rozsiadłam się na kanapie w salonie, przejechałam ręką po twarzy i wykrzyknęłam :
- Jeszcze makijaż ! - Xavi ryknął śmiechem.
Zerwałam się i pobiegłam do łazienki. Była 10.59. Modliłam się, żeby Cristian nie był punktualny. Jeszcze nigdy w życiu nie starałam się tak dla jakiegoś chłopaka. Ale w końcu to była moja pierwsza randka w życiu. Miałam kiedyś chłopaków, jeśli można ich było tak nazwać, ale to nie było to - impreza, oboje nawaleni, szybki numerek, koniec. Chciałam teraz, żeby było idealnie. Co prawda w moich marzeniach zawsze szłam z Neymarem, ale Cristian też pasował do moich wyobrażeń. Skoro Neymar mnie nie chciał, postanowiłam dać szansę komuś, kto mnie zauważał i komu podobało się, to co widzi na tyle, by chcieć mnie poznać bardziej. Czułam, że są szanse, by nam się udało. Bardzo go lubiłam, więc z czasem mogło się to przerodzić w coś więcej.
- Lena gotowa już jesteś ? - krzyknęła z dołu Nuria.
- Jeszcze ostatnia kreska ! A co ?
- Bo Cristian już przyszedł !
- Lecę !
Nagle zaczęłam się denerwować. Czy randka z chłopakiem, który mi się podoba może być gorsza od rozprawy w sądzie ? Zaraz miałam się o tym przekonać.
Zabrałam torebkę i powoli zeszłam na dół. Chyba po raz pierwszy dzisiaj nie biegałam po domu jak oszalała. Cristian czekał na mnie w holu i rozmawiał z moim bratem odnośnie jutrzejszego treningu. Z tego co zrozumiałam szykowali się na jakiś wspólny obiad gdzieś w centrum.
- Hej - przywitałam się.
Cristian dał mi buziaka w policzek.
- No to my będziemy już iść - powiedział - do jutra Xavim.
- Tylko odwieź ją do domu o odpowiedniej porze.
Xavi - pomocnik i troskliwa mamusia w jednym.
Pomachaliśmy mu i wyszliśmy przed dom. Cristian otworzył mi drzwi do samochodu uśmiechając się przy tym słodko. Jak na razie było dobrze. Czułam, że będziemy się razem świetnie bawić.
Usiedliśmy na piasku. Cristian targał ze sobą przez pół plaży ogromny koszyk i ambitnie przez całą drogę odmawiał mi odpowiedzi, co on tam schował. Kiedy już dotarliśmy w miejsce, gdzie wokół nas było tylko kilku plażowiczów Cristian z hukiem postawił koszyk na piasku.
- No, jesteśmy na miejscu - wydyszał i rozłożył na ziemi koc.
Później zaczął wyjmować i stawiać na niego różne pudełka z jedzeniem, talerze, szklanki, picie. Mogłabym tak wymieniać bez końca.
- Czy ty aby nie zaprosiłeś tutaj całej drużyny ?
- Nie, dlaczego ? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Bo tego jedzenia jest jak dla dwudziestu facetów.
- Pierwszy raz zabieram dziewczynę na piknik,więc ... - zarumienił się.
- Spokojnie, jakoś sobie z tym poradzimy - uśmiechnęłam się - Sam to wszystko przygotowałeś ?
Zarumienił się jeszcze bardziej.
- Chciałbym powiedzieć, że tak, ale nie będę cię okłamywać. Jestem beznadziejnym kucharzem.
- Chcesz mi przez to powiedzieć, że lepiej, żebym tego nie próbowała ?
- Nie, nie ! Poprosiłem moją gosposie, żeby coś nam przygotowała - uśmiechnął się przepraszająco.
- Ach wy piłkarze - zaśmiałam sie - Mogę się założyć, że gdyby Xavi nie miał Nurii też byśmy korzystali z usług takiej pani. Co jeszcze ciekawego masz w tym koszyku Hermiony ?
Tello popatrzył na mnie zdziwiony, dopiero po chwili zrozumiał, o czym mówiłam i się zaśmiał.
- Jeszcze tylko piłkę.
- A po co ci piłka ?
- Nauczę cię grać.
- Nie uda ci się - zaśmiałam się - jestem sportowym kaleką.
- Spokojnie, oddam ci trochę mojego talentu i zaraz będziesz damskim Messim.
Odgarnął mi włosy z twarzy i pochylił się w moją stronę. Nie byłam jeszcze gotowa na pocałunek. W głowie siedziały mi wspomnienia tego, co działo się w Almerii. W głębi duszy wiedziałam, że Cristian był inny, ale strach pozostał. Odsunęłam się i zdjęłam sukienkę.
- Kto pierwszy w wodzie, ten wygrywa ! - pobiegłam przed siebie.
Co z tego, że miałam przewagę, jak tuż przed oceanem Tello przegonił mnie i wpadł do wody w spodenkach. Pociągnął mnie za rękę i zmoczył całą.Parsknęłam wściekła.
- Moje włosy !
- Wyschną na słońcu. A wiesz co ci powiem ?
- No ?
- Wygrałem - pokazał mi język.
- Następnym razem ci się to nie uda.
- Jesteś tego taka pewna - znowu wepchnął mnie do wody.
Zaczęliśmy się chlapać jak małe dzieci. Zniknęły wszystkie moje obawy. Czułam się przy nim naprawdę szczęśliwa i ważna. Przez chwilę myślałam, że może nam wyjdzie. Ale nagle gdzieś w głębi mnie odezwał się głos : " A co z Neymarem ? Nie pamiętasz jak on na ciebie działa ? Nie pamiętasz jego uśmiechu, jego jasnobrązowych oczu ? Nie pamiętasz, jak zmiękły ci kolana, gdy się do ciebie odezwał ?". "Wal się, on mnie nie dostrzega, nie będę wzdychać za nieosiągalnym mając Cristiana obok siebie" odpowiedziałam mu. I naprawdę tak uważałam. Przyciągnęłam do siebie i spojrzałam głęboko w oczy. Jednak byłam gotowa. Cristian pochylił się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Tak inny od tych, które mnie kiedyś spotykały. Czuły i z uczuciem, zamiast desperackiego i agresywnego. Cristian dał mi poczucie nadziei, na to, że moje życie nie będzie zawsze definiowane przez to, co było kiedyś. Uśmiechnęliśmy się siebie. Cristian chwycił mnie za rękę i wróciliśmy na koc. Oparłam się o niego i zaczęliśmy rozmawiać. Później Tello podniósł mnie na nogi i próbował nauczyć, jak poprawnie kopie się piłkę.
*NEYMAR*
Grałem w salonie w Asassina. Musiałem jakoś wyładować całą swoją złość, a piłka nie wchodziła w grę. Nie potrafiłem myśleć o piłce bez myślenia o niej. Tak bardzo chciałem zapomnieć o Lenie, ale mimo moich ogromnych starań nie potrafiłem. Zamieszkała w mojej głowie i nie dała się stamtąd wyrzucić. Urządziła sobie w niej wygodne mieszkanie i z każdym dniem zadomowiała się w niej coraz bardziej. Wiedziałem, że nie powinienem o niej myśleć, nie była dla mnie. Ja musiałem skupić się na piłce i synu, a nie zajmować się chodzeniem na randki. Mimo że już dawno pogodziłem się z faktem, że Lena nie będzie moja, wczoraj poczułem ogromną wściekłość, gdy Tello chciał się z nią umówić. I ta wściekłość nie zniknęła do dzisiaj. Głównie dlatego, że on ją pocałował. Nieważne, że tylko w policzek. Liczył się sam fakt, że to nie byłem ja. Poczułem ogromną zazdrość. W głębi duszy liczyłem, że Lena da mu kosza, ale niby dlaczego miałaby to zrobić ? Jest piękna, zabawna, cudowna i nic nie wie o mojej fascynacji jej osobą. Moje serce już kilka razy chciało podejść i powiedzieć jej, co czuję, ale jakoś udało mi się nad nim zapanować. Nie mogłem sobie pozwolić, by coś mnie rozpraszało. Jeśli ona działała na mnie tak, choć się nie znaliśmy bliżej, to co dopiero byłoby, gdybyśmy byli razem ? Wolę o tym nie myśleć, zbyt wiele bólu mi to sprawia.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Rzuciłem pada na kanapę i poszedłem otworzyć.
- Tata ! - ktoś rzucił mi się w ramiona.
Cała moja złość automatycznie wyparowała zastąpiona przez szczęście, że mój syn nagle znalazł się przy mnie.
- Co ty tutaj robisz mały ? - przytuliłem go.
- Mamusia zabrała mnie na wycieczkę.
Dopiero wtedy spojrzałem na matkę mojego dziecka.
- Caroline.
- Neymar - skinęła mi głową.
- Wejdźcie - zaprosiłem ich do środka.
Byłem kompletnie zaskoczony ich wizytą. Spodziewałem się ich dopiero za trzy tygodnie. Zrobiłem mojej byłem partnerce kawę, wziąłem szklankę soku dla Daviego i ruszyłem do salonu. Zastałem tam mojego syna skaczącego po kanapie. Posadziłem go sobie na kolanach i spojrzałem na Caroline.
- Co wy tutaj robicie ?
- Tak się cieszysz, że widzisz syna ?
- To nie tak, cieszę się i to bardzo, ale mieliście przyjechać za trzy tygodnie. Od kiedy jesteś tak miła, że pozwalasz mi widywać się częściej z Davim ?
- Przywiozłam go teraz żebyście mogli się pożegnać.
- Co masz na myśli ?
- Za cztery dni wyprowadzamy się do Australii.
- Żartujesz sobie.
- Nie, jestem całkowicie poważna.
Zmrużyłem oczy. Nie pozwolę jej wywieźć mojego syna. Teraz widuję go rzadko, a co dopiero wtedy ?! Po moim trupie !
- Davi idź do swojego pokoju i się pobaw chwilkę sam, zaraz do ciebie przyjdę - postawiłem go na ziemi - Tatuś musi porozmawiać z mamusią. Co ty sobie wyobrażasz ? Ta Australia to jakiś twój poroniony pomysł ? - krzyknąłem, kiedy zniknął Davi.
Spojrzała na mnie z nienawiścią.
- To nie jest żaden poroniony pomysł - wycedziła - Dostałam propozycję pracy i postanowiłam ją przyjąć.
- Ale w Australii ?!
- Nie krzycz na mnie. Dokładniej to w Sydney.
- Gówno mnie obchodzi gdzie ! Pomyślałaś o naszym synu ?
- Owszem. Davi Lucca bardzo cieszy się, że zobaczy kangurki.
Ta kobieta nie była normalna. Nie rozumiem, co ja kiedyś w niej widziałem. Była taka pusta. Dobrze, że zmądrzałem, kiedyś byłem młody i głupi.
- To naprawdę cudownie - wycedziłem - Pomyślałaś może o mnie ? Jak ja się z tym będę czuł ?
- Oczywiście, że tak - chwyciła mnie za rękę - Dałam ci możliwość pożegnania się z nim.
- I co mi to daje ? Nic, bo mój syn będzie na drugim końcu świata. Nie pozwalam ci na to.
- Ty akurat nie masz w tej sprawie nic do gadania.
- Ale to mój syn ! - gotowało się we mnie.
- Przypominam ci, komu sąd przyznał opiekę nad synem.
- Zawsze można to zmienić.
Byłem gotów na wszystko, byleby tylko Davi został. Nie mogłem się z nim rozstać, nie przeżyłbym tego. Sprawę z Leną jakoś przeboleję, Daviego Lucci już nie.
- Co masz na myśli ?
Siedziałem chwilę cicho. Musiałem zastanowić się, jak ubrać w słowa pomysł, który zrodził mi się w głowie, by Caroline się zgodziła.
- Co ty na to, byś oddała prawa rodzicielskie mi i pojechała do Sydney sama ?
Popatrzyła na mnie jak na idiotę. Widziałem, jak trybiki w jej mózgu pracowały, kiedy zastanawiała się nad moją propozycją. Miałem nadzieję, że wpadnie na to samo, co ja.
- Nie, nie mogę tego zrobić - powiedziała niepewnie.
- Ale pomyśl, Caroline - usiadłem obok niej - Zostawisz Daviego Luccę mi i pojedziesz sama do Sydney. Będziesz mogła robić, co tylko zechcesz, bez żadnej odpowiedzialności.
Zastanawiała się. Wiedziałem, o czym myśli - że w końcu będzie imprezować do woli. Znałem moją byłą dziewczynę i mogłem się założyć, ze za tym tęskni.
- No dobrze.
- Naprawdę ? - nie wierzyłem własnym uszom.
- Nie pytaj się tak głupio, bo zmienię zdanie.
- Dziękuję Caroline - uśmiechnąłem się.
- Nie dziękuj. Robię to dla siebie, nie dla ciebie.
- Mimo wszystko ci dziękuję.
- To ja będę się zbierać - rozejrzała się wokół i podniosła z kanapy.
- Chcesz się pożegnać z Davim ?
Weszła do jego pokoju i powiedziała :
- Pa synku.
Tyle. Nic więcej. Nawet go nie przytuliła. Co z niej za matka ? Wychodząc, dodała jeszcze :
- Jutro przyślę ci rzeczy małego i papiery od prawnika.
Zostałem sam z Davim. Byłem tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy. Miałem mojego synka dla siebie. Zamknąłem etap Caroline w moim życiu. Do szczęścia nie brakowało mi już niczego. No może poza Leną. Potrząsnąłem głową. Nie mogę teraz o niej myśleć. Otworzyłem drzwi do pokoju małego.
- No synku, zostaliśmy sami. W co chcesz się pobawić ?
*JONATHAN*
Szliśmy z moim bratem do jednego z klubów w centrum. Gio przyjechał na kilka dni do Barcelony, więc postanowiliśmy się trochę zabawić. Gio opowiadał jak mu się wiedzie w Villarreal, ale w pewnym momencie przestałem go słuchać. Zobaczyłem Lenę wychodzącą z kina z Cristianem za rękę. Serce zakuło mnie z zazdrości. Fakt, Lena była moją przyjaciółką, ale ja chciałem czegoś więcej. Była cudowną dziewczyną i marzyłem, by była ze mną. Nie chciałem jednak stracić jej przyjaźni, więc siedziałem cicho. Wolałem już byc jej przyjacielem, niż nie móc z nią być w ogóle. Miałem nadzieję, że Lena kiedyś zrozumie, co czuję. Nagle Cristian pochylił się i pocałował ją. Nie mogłem na to patrzeć, odwróciłem wzrok i pociągnąłem brata w stronę klubu.
*LENA*
Pocałunek przerwał mi telefon od brata. Poczułam wściekłość, że mi przerywa i zachowuje się jak przewrażliwiona mamusia.
- Słucham - warknęłam.
- Gdzie jesteś ?
Głos Xaviego zaniepokoił mnie, był jakiś dziwny.
- W centrum, coś się stało ?
- Przyjedź do szpitala - jego głos załamał się.
- Jak to ? Coś z tatą ?
- Lena, on nie żyje.
Gdyby nie Cristian, to bym się przewróciła, tak bardzo zaskoczyła mnie ta wiadomość. Nie mogłam uwierzyć. Jak to ? Przecież miał jeszcze czas, lekarze mówili tak za każdym razem, gdy pytałam.
- Hej, wszystko w porządku ? Dlaczego płaczesz ? - zapytał mnie Cristian.
Nawet nie zauważyłam, że po policzkach ciekły mi łzy.
- Nic. Cristian, dzisiejszy dzień był pomyłką, zapomnij o nim.
- Ale jak to ? - spojrzał na mnie skonfundowany.
- Przykro mi, ale muszę już iść.
Pobiegłam do najbliższej taksówki. Nie mogłam pozwolić sobie teraz na związki czy chwilę szczęścia, skoro mój tatuś nie żyje. Jadąc do szpitala cały czas miałam nadzieję, że to tylko jakiś głupi żart i że wejdę tam i będę mogła się do niego przytulić, tak jak to robiłam codziennie.
~~~~
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Oj, chyba trochę długi mi ten rozdział wyszedł. Przepraszam, ale cierpię na napływ weny.
Mam nadzieję, że wam sie spodoba :)
Jaaaaaaak slodko z ta randka ! *w*
OdpowiedzUsuńCo jak co, ale mi sie wydaje, ze Lena i Jonathan to idealne polaczenie :D Chociaz..
Ughghgghg szkoda, ze ich tata nie zyje ;/////
Co tak smutno :(((( kurde mam nadzieję, że to tylko żart :< wyczuwam walkę Cristian vs Jona vs Ney XD
OdpowiedzUsuńBiedna Lena... i cudowny Cris <3 Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńo boże, wszyscy kochają Lenę :O
OdpowiedzUsuńgenialny jak zwykle <3
Co ten Neymar robi? -,- Lena ma z nim być! XD
OdpowiedzUsuńOjej .. Kolejny genialny rozdział ♥ biedna Leona .. Biedny Xavi .. Biedny Cris ;/;/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że coś będzie z Neyem ;>
Czekam na kolejny ! ♥
Jezu, Jezu, Jezu! Zakochałam się, Tello jest taki słodki, boże kocham cie za tą część z nim :** ale z Leny suka, mogła mu powiedzieć co się stało, a nie zrywać! On na pewno by ją wspierał w trudnych chwilach! Zakochałam się!!!
OdpowiedzUsuńDoma, morderco ;c
OdpowiedzUsuńEhh, miałam zacząć pisać bloga, ale jak przeczytałam ten rozdział to stwierdziłam, że nie bd się kompromitować ;DD
Supeer jest <3 / Werandaa ;*
Uwielbiam takie długie rozdziały!
OdpowiedzUsuńJa coś wiem o twojej wenie :D
OdpowiedzUsuńXavi jest genialny, słonica <3 xd
I jak dobrze, że to Cristian <3
Teraz się ich trójka będzie bić o nią, co to będzie xd
I ten tata :c
Randka z Cristianem, awww *-* Pocałunek, awww *o*
OdpowiedzUsuńCzo za matka z tej Caroline? -.- Najpierw chciała zabrać małego ze sobą, a gdy pozwoliła przejąć Ney'owi opiekę nad nim, to pożegnała się tylko lakonicznym 'pa synku' CO Z NIEJ ZA MATKA?!
Jej, biedna Lena i Xavi :/
Czekam na kolejny długi rozdział <3
Piękne. Nie mam słów na to po prostu-żadne by nie wyraziły moich odczuć do mojego rozdziału. <3
OdpowiedzUsuńfotka na instagrama musi być <3 meega,mój ulubiony! :) /jg
OdpowiedzUsuńojeeeeeeeej .. Cristian <33 I ten Daviś awww <33 Ale bitwa pomiędzy chłopakami uuuu .
OdpowiedzUsuńCzemu w takim momencie ? :/
OdpowiedzUsuńJajuś...rozdział cudowny.
Davi u Neymara. <3
Lena z Cristianem <3
Zazdrość dwóch panów...
No jej...:D Kocham takie rozdziały. <333
Pozdrawiam i czekam na następny. :*
Supeeeeer rozdział!!!! :D genialnie piszesz :*** czekam na nexta <333
OdpowiedzUsuńCzytam z takim uśmiechem, tutaj Tello z Leną, zazdrosny Neymar z Davim, potem Jonathan, a tu nagle BUM, oczy jak pięciozłotówki i siedziałam z takim "żartujesz sobie?". Do końca rozdziału byłam myśli, że jednak źle przeczytałam, a tu nie ma tak dobrze ._.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział przez tego Tello, omg, to takie słodkie było *o*
Co tu sie dzieje :D hehe no swietnie :)) A ten pocalunek z Tello az mialam ciarki genialnie to opisalas <333 i jeszcze Jona uhohohoh nie spodziewalam sie i na koniec tramaturgia :) no cudo *__* czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, dobrze, że wyszedł długi *____* Czekam na kolejny <33
OdpowiedzUsuńFantastyczny! Tylko czy Lena na pewno jest pewna swoich uczuć do Cristiana? Tego właśnie nie jestem w stanie racjonalnie przemyśleć, w dodatku te słowa pożegnania, ach... no nie wiem. Może to z emocji? Tak czy siak rozdział bardzo mi się podoba i czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza,czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńkurde, jak zwykle świetny rozdział i ta końcówka... wg mnie Lena powinna być z Cristianem :))
OdpowiedzUsuńAle dłuuugi :D Naprawdę świetny rozdział :)) / Mr Thiago
OdpowiedzUsuńZobaczy kangurki. ;_____; xd
OdpowiedzUsuńŹle mi się czytało sceny z Leną i Cristianem z wiadomych przyczyn, mm. Szkoda Neymara, Lena nie wie co robi. :( świetny rozdział. :)
Jesu a ta Caroline jest głupia. Ale dobrze, że zgodziła się zostawić synka z Neymarem.
OdpowiedzUsuńMoment, jak to umarł? Ej no mam nadzieję, że Lena się nie załamie...
Jej, ta dziewczyna to ma dopiero powodzenie. Jestem ciekawa na kogo się w końcu zdecyduje i czyn Ney wyjawi jej swoje uczucia...
Hahaha Sanchez rozwala, focia na instagrama i ten komentarz, ah będą lajki xD
Rozdział świetny, tylko szkoda, że się tak kończy... Czekam na następny <3
Zrobiłaś z Caroline jakąś wyrodną matkę hahahaha
OdpowiedzUsuńtyle chętnych do ręki Leny ;d
świeeeeeeetny ^^
OdpowiedzUsuńChciałabym żeby Lena i Ney coś ten teges xD ^^
Kocham twoje blogi ^^
Nie wiem czy już komentowałam, czy nie, ale to szczegół :D
OdpowiedzUsuńJeeej, Lena i Neymar mają być razem! ale Tello ;_; dobra, nieważne, to jest niesamowite :D nie wiem nawet co tu napisać, więc.. to co zawsze. Rozdział świetny, czekam na kolejny <3!
ah Lena na koniec wszystko spieprzyła, ale to wyszło tak samo jakoś :(((
OdpowiedzUsuńnexta chcę !
Świetny ! <3
OdpowiedzUsuń